2020-09-09     Aldony, Jakuba, Sergiusza     "Człowiek nie jest tym, co ukrywa - jest tym, co robi" - Andre Malraux     Pozdrawiam wszystkich odwiedzających moją stronę.

 Dla Mamy

 

Podczas długich jesienno – zimowych wieczorów marzę o szybkim przyjściu wiosny, o wyjściu z domu na powietrze by poczuć pierwsze ciepłe promienie słońca, by usłyszeć pierwszy śpiew ptaków i nacieszyć oczy budzącą się do życia przyrodą. Wiem, że każdy o tym marzy, ale dla mnie osoby niepełnosprawnej tęsknota za wiosną, to tęsknota za opuszczeniem czterech ścian własnego mieszkania, za możliwością spędzenia czasu ciekawiej i zawsze inaczej niż było to do tej pory. Choć wiosnę kalendarzową już dawno mamy to jednak dużo słońca nam nie oferuje, a chłodne, deszczowe dni nie chcą nas opuścić. Pocieszam się tym, że maj mój najbardziej ulubiony i oczekiwany miesiąc będzie ciepły, pełen świeżości kolorów, zapachów bzu i konwalii, kwitnących drzew owocowych, które tak pięknie zdobią sady i przydomowe ogrody, że będzie można cieszyć się tym co daje radość, zadowolenie i lepsze samopoczucie.

Maj to miesiąc, w którym spotykamy się na majówkach w kościele albo w przydrożnych kapliczkach żeby słowami Litanii Loretańskiej i śpiewem przepięknych pieśni wyrazić miłość, wdzięczność i uwielbienie Matce Bożej – naszej Najukochańszej Matuchny, która zawsze nas cierpliwie wysłuchuje, którą prosimy by wzięła nas w swe Najświętsze ramiona i osłoniła swym niebiańskim płaszczem przed grożącymi niebezpieczeństwami. My chorzy prosimy by Najjaśniejsza Pani była zawsze przy nas, a zwłaszcza gdy przychodzą chwile bólu i rozpaczy, by wypraszała nam dar pokory i cierpliwości w dźwiganiu krzyża cierpienia. To są wyjątkowe i wzruszające wieczory – takie Polskie, takie nasze, a my Polacy mamy prawo być dumni z tej tradycji, którą tak pięknie przekazujemy z pokolenia na pokolenie.

W maju obchodzimy też Dzień Matki. Święto tej, która dała nam życie, która pierwsza ze łzami radości tuli w swych ramionach jak najcenniejszy skarb, otacza troską i miłością. To Mama daje poczucie bezpieczeństwa, ponosi trudy wychowania – nie przespane noce, lęk i obawy czy dziecko będzie zdrowe, szczęśliwe, czy wyrośnie na dobrego i szanowanego człowieka, czy los będzie dla Jej pociechy łaskawy. W tym dniu moje myśli wyjątkowo ulatują do wspomnień gdy moja Mama była przy mnie.

Ciężko mi pisać o mamie, której już nie mam, i której mi wciąż bardzo brakuje. Mój żal po jej śmierci nigdy nie będzie ukojony, a pustki nic nie jest w stanie wypełnić. Z perspektywy upływających lat coraz bardziej zdaję sobie sprawę, jak trudne było jej życie przez moje kalectwo, że moja choroba nie była tylko nieszczęściem moim, ale przede wszystkim mamy i taty. Obydwoje młodzi, pełni życia, planów związanych z budową wymarzonego domu i stworzeniu w nim szczęśliwej rodziny runą z chwilą mego przyjścia na świat. Szok, że przez całe życie będę niepełnosprawną, potrzebującą drugiej osoby już zmienił to co po części było ich marzeniem. Różne zabiegi, wyjazdy do lekarzy specjalistów, sanatoria nie poprawiły mojej sprawności i nie dały nadziei, ze będę bardziej samodzielna. Pozostało tylko pogodzić się z tym co dał los, dostosować codzienne życie tak bym nie była bez opieki, zrezygnować ze stałej pracy zarobkowej, a wszelkie wyjścia z domu zorganizować tak żebym nie była sama. Mama uczyła mnie żebym nigdy nie zapomniała podziękować za każdą nawet najmniejszą przysługę, żebym umiała docenić każdą pomoc otrzymaną od innych, podzieliła się swoim talentem jakim była jej umiejętność pięknego haftu co dało mi też pewnego rodzaju zajęcie. Starała się o mój kontakt z rówieśnikami, o stworzenie mi jak najlepszych warunków do rozwijania i poszerzania wiedzy, dbała o nie izolowanie mnie od otocznia. Mama ofiarowała mi 35 lat swojego życia. Była ze mną w chwilach trudnych, i w chwilach dobrych, wysłuchiwała moich narzekań, złości, ale też cieszyła się z moich drobnych sukcesów, traktowała mnie jak normalną, zdrową córkę. Zawsze miałyśmy sobie dużo do opowiedzenia, zwierzałyśmy się z różnych kłopotów i zmartwień – tych rozmów brakuje mi najbardziej.

Choć nie mam już Mamy przy sobie to jednak czuję, że jest gdzieś blisko, że odchodząc z tego świata nie pozostawiła mnie bez swojej opieki. Może teraz patrząc z góry cieszy się, że w moim życiu zaszły pozytywne zmiany, że mam nowych przyjaciół, że mam wokół siebie ludzi, którzy poprzez swoją pomoc i życzliwość tak bardzo odmienili moje życie sprawiając, iż nabrało ono sensu i wartości.

Mamuś, w każdej minucie tęsknię za Tobą, w każdej minucie dziękuję Ci za trud, opiekę i za to, że mimo wszystko byłaś przy mnie, za braci, których nauczyłaś by układając swoje życie zawsze pamiętali i troszczyli o mnie. Dziękuję Ci, że stworzyłaś mi życie na miarę swoich możliwości

 

 

Odwiedzin :