2020-09-09     Aldony, Jakuba, Sergiusza     "Człowiek nie jest tym, co ukrywa - jest tym, co robi" - Andre Malraux     Pozdrawiam wszystkich odwiedzających moją stronę.
Strona główna -> Wywiady -> dr Przemysław Stanko

dr Przemysław Stanko

 

Rozmowa z dr Przemysławem Stanko z Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie, badacz zasobów Tajnego Archiwum Watykanu (Archiwum Secretum Apostolikum Vatikanum), Wydz. Historii i Dziedzictwa Kulturowego w Katedrze Nauk Pomocniczych Historii i Archiwistyki. Zakres jego badań archiwistycznych jest bardzo rozległy, ostatnio zajmuje się głównie wyszukiwaniem dokumentów dotyczących św. Kingi, fundatorki klasztoru klarysek w Starym Sączu. Miłośnik przeszłości Piwnicznej, znawca piwniczańskich pergaminów.

Przeglądając archiwa Czartoryskich w Krakowie, odnalazł oryginał dokumentu lokacyjnego Piwnicznej, uważany do tej pory za zaginiony lub zniszczony. Odnaleziony pergamin to dokument własnoręczne podpisany przez króla Kazimierza Wielkiego w 1348 roku.

Niedawno w Piwnicznej odbyła się promocja jego dwóch publikacji nt. pergaminów królewskich o historii miasta Piwnicznej. W uznaniu zasług dla miasteczka rajcy piwniczańscy nadali mu tytuł Honorowego Obywatela Miasta.

 

 

- Zawód archiwisty wymaga mrówczej pracy, cierpliwości, erudycji. Niekiedy „rozpracowanie” jakiegoś tematu zajmuje badaczowi bardzo dużo czasu. Proszę opowiedzieć o swojej pracy.

 

- Zawód archiwisty wymaga olbrzymiego przygotowania merytorycznego. Do prowadzenia  badań trzeba wykonać kwerendy, wymagana jest ogromna wiedza  z różnych dziedzin nauk historycznych, zwłaszcza nauk pomocniczych historii, a więc dyplomatyki, paleografii,  sfragistyki, heraldyki. Wiedza ta daje możliwość radzenia sobie z olbrzymią ilością dokumentów i sposobem ich zapisywania w rozmaitych źródłach historycznych danych czasów. Mam nadzieję, że moja wiedza na ten temat przekazywana studentom, przyczynia się do tego, że potrafią sobie radzić podczas tych kwerend. Chociaż znajomość sztuki nabiera się po wielu, wielu latach  intensywnych badań, prac i poszukiwań. To nie przychodzi z dnia na dzień

 

 

- Co było przedmiotem Pana badań w czasie ostatniego (2009r.) pobytu w archiwum watykańskim?

 

- W archiwum watykańskim pracuję od 7 lat,  na prośbę Fundacji Jana Pawła II, instytucji powołanej przez naszego Wielkiego Rodaka w 1981 roku. Oprócz wielu innych zadań o charakterze bardziej charytatywnym i ekumenicznym Fundacja zajmuje się również dokumentowaniem źródeł od strony (dotyczących) związków dawnych ziem polskich (włącznie z Litwą i Rusią) ze Stolicą Apostolską w dawnych wiekach. Moja praca w Watykanie polega na wyszukiwaniu materiałów do tych kontaktów i stosunków polsko-watykańskich czy polsko-rzymskich spośród olbrzymiej, bo liczącej 120km zasobów dokumentacji, zgromadzonej w tajnym archiwum.

 

 

- Czy wszystkie dokumenty z archiwum watykańskiego przelicza się w kilometrach?

 

- Mówię tylko o samym archiwum. Biblioteka Apostolska, jest odrębną instytucją, przechowującą archiwalia i rękopisy biblioteczne z ich odrębną ilością. Jest to (tylko do XVII w.)  ponad 250 tys. manuskryptów. Nie, nie przelicza się tego na kilometry. Zbiory tej instytucji jednak bardzo przewyższają , skromne bądź co bądź, zasoby archiwalne w Polsce. I gdyby jednak pozostać przy „obrazowaniu metrowym”, to chyba wszystkie archiwa w Polsce nie liczą tyle kilometrów bieżących dokumentacji, ile jest w archiwum watykańskim.

 

 

- Zdaję sobie sprawę, że wejście do archiwum i skorzystanie z jego zasobów jest potwierdzane specjalnym zezwoleniem, z którego korzystają pewno nieliczni. Jakie kryteria musi spełniać taka osoba, by otrzymać ten przywilej?

 

- Przede wszystkim wstęp na teren Watykanu dokonuje się poprzez specjalne wejście od strony ulicy Via di Porta Angelica, a nie bezpośrednio przez muzea, jak wchodzą  turyści. Trzeba mieć specjalne przepustki, tak zwane „tessery”, wyrabiane przez prefekta archiwum. Jest to oczywiście tylko wstęp do archiwum. Odnośnie tematu musi to być osoba wiarygodna, nie budząca jakichkolwiek podejrzeń o niewłaściwe wykorzystanie materiałów, które będą jej  udostępnione.  Musi mieć referencje i specjalne pisma uprawomocniające jako własną osobę,  za którą stoi konkretna instytucja, najczęściej kościelna. Odpowiednim pismem potwierdza się, że dana osoba jest wiarygodna i że jej korzystanie w zasobach Archiwum Watykańskiego nie przyniesie szkody Kościołowi. To po pierwsze, a po drugie, nawet mając odpowiednie zezwolenia i przepustki nie ze wszystkich zespołów można korzystać. Nie bez powodu archiwum od samego początku po dzień dzisiejszy ma w swojej nazwie wyraz „tajny”. Przymiotnik „tajny” dlatego, że nie wszystkie zespoły są w ogóle udostępniane, nawet z okresu średniowiecza. Mam zgodę kardynałów i wielkiego penitencjarza, na wgląd do tajnych zespołów z XIV i XV w. i mogę z nich korzystać, ale osób takich z całego świata jest tylko kilkanaście.

 

 

- Czyli nawet tak odległe czasy jak średniowiecze są nadal tajne?

 

- Tak, one są nadal tajne. Średniowiecze (w ogóle dawne czasy), która może być wykorzystana  w sposób nieodpowiedzialny przez różne osoby. Napomknę tutaj o dokumentacji dotyczącej np. kontaktów z diabłem. Z tej racji nie można takiej dokumentacji    każdemu udostępniać. Niektóre media chętnie mogłoby te informacje opublikować i  przedstawić Kościół w niekorzystnym. To jest podobnie jak z IPN-em.

 

 

- Jest Pan znawcą piwniczańskich pergaminów. Odnalazł Pan oryginał dokumentu lokacyjnego miasta. Proszę opowiedzieć, jak do tego doszło, czy to był przypadek?

 

- Odnośnie pergaminów Piwnicznej. Udostępnione zostały mi te, które są przechowywane bezpośrednio w Piwnicznej, czyli 9 egzemplarzy pergaminów od czasów Zygmunta III po początek XIX w. Oczywiście, to nie są wszystkie onegdaj tutaj przechowywane, ale przygoda była bardzo miła z uwagi, że człowiek ma możliwość dotykać oryginalnych źródeł stworzonych przed kilkoma wiekami, Informacje w nich zawarte nie raz wskazywały, że powinny jeszcze istnieć inne pergaminy czy też, powiedzmy, ich kopie, ich odpisy w innych archiwach. Starałem się również takie dokumenty wyszukiwać. Stąd też w swojej pracy byłem w stanie powiedzieć, że co najmniej 30-40 dokumentów było z początkiem XIX w. przechowywanych w piwniczańskim ratuszu. Niestety ocalała z nich zaledwie ¼ część. Przy każdej pracy naukowej badacz jest zobowiązany (jest to jego obowiązek!) przeprowadzić kwerendę we wszystkich możliwych do udostępnienia instytucjach odnośnie zespołów pergaminowych i akt luźnych czyli rękopisów (tak ksiąg, jak i materiałów luźnych) poprzez istniejące tam katalogi. Tak się złożyło, że dokument lokacyjny miasta Piwnicznej był znany. Powiem inaczej, powinien był być znany historykom od co najmniej 1975r., kiedy ten katalog Biblioteki Czartoryskich ujrzał światło dzienne i był dostępny dla każdego historyka, badacza, miłośnika historii i najważniejszych instytucji bibliotecznych w Polsce. Niestety wielu badaczy piszących o Piwnicznej bazowało na edycji dokumentu z XIX w., która jest z kopii XVIII-wiecznej i nikt po prostu nie przejawiał zainteresowania, czy też inaczej mówiąc potrzeby poszukiwania oryginalnego dokumentu lokacyjnego. Cóż, ja byłem na tyle dociekliwy, że ten dokument byłem w stanie odnaleźć, ale mówię, to naprawdę czysty przypadek, że akurat na mnie trafiło, bo powinny tego dokonać osoby, które przede mną badały historię Piwnicznej w dawnych wiekach.

 

 

- Czy „tajność” archiwów watykańskich jest w Polsce też tak ściśle przestrzegana? Czy mamy w Polsce podobne sytuacje, w których pewne czasy są odtajnione i można z nich korzystać swobodnie, a może pojawiają się trudności podczas prac badawczych, np. jest temat, którego nie wolno ruszać, jak w przypadku niektórych dokumentów archiwalnych IPN-nu?

 

- Ja nie spotkałem takiego przypadku. Natomiast osobiście wielokroć odmawiano mi udostępnienia akt nawet z XV w., tłumacząc to złym stanem tych archiwaliów, bądź też obecnością dokumentów w konserwacji, ale nie z przyczyn takich, że są tam jakieś informacje niekorzystnie przedstawiające wydarzenia z przeszłości. Z tym w Polsce się nie spotkałem. Trzeba zrozumieć Stolicę Apostolską, jeśli utajnia jakieś dokumenty. W latach 90-tych XX. wieku, za życia Jana Pawła II, na szeroką skalę odtajniono niektóre zespoły i pojawiły się osoby, które opublikowały te materiały w bardzo niekorzystnym świetle dla Kościoła, stąd też ponownie zamknięto do nich dostęp.

 

 

- W czerwcu obchodziliśmy 15 rocznicę kanonizacji św. Kingi. Co było powodem tak długiego procesu kanonizacyjnego?

 

- W tym roku udało mi się trochę poszerzyć stan wiedzy na ten temat, ponieważ dotarłem do bardzo ciekawych dokumentów dotyczących przebiegu procesu beatyfikacyjnego jak i kanonizacyjnego św. Kingi. Czy tak długo musieliśmy czekać? Trudno mnie to oceniać, bo dokumentacja gromadzona w Watykanie pokazuje, że już w latach 40-tych i 50-tych z XVIII w. były wielkie starania, żeby przyczynić się zgromadzoną dokumentacją do ogłoszenia Kingi świętą. Niestety, być może ta dokumentacja  była  niekompletna, być może przyczyny były finansowe. Być może, również tutaj, nacisk ze strony duchowieństwa ówczesnego czy osób świeckich był za słaby, że te próby nie przyniosły skutków. Potwierdzam, że w XIX w. również biskupi z terenu Rzeszy, z terenu Prus naciskali poprzez wysyłanie bardzo dużej ilości pism do Ojca Św., ażeby przyczynić się do kanonizacji błogosławionej Kingi w czasie bardzo trudnym dla nich, bo w okresie Kulturkampfu. Są to bardzo naprawdę wyjątkowe dokumenty, które poświadczają, że kult św. Kingi był nie tylko sprawą Polski.

 

 

- Zaskakujące jest to, co Pan mówi. Znaczy,  że do dokumentów kanonizacyjnych można było sobie bez problemu zaglądnąć?

 

- Tak. Ja zaglądałem do dokumentów kanonizacyjnych nie z współczesnych, nie z lat 90-tych, bo to jest nowy proces kanonizacyjny, tylko do dokumentów gromadzonych od XVII w. do początku, czy do połowy XX w., tak z terenu Polski jak i spoza jej granic wysyłanych do Stolicy Apostolskiej. Mnie osobiście nikt nie czynił przeszkód, aczkolwiek miałem (jak wcześniej wspomniałem) specjalne dokumenty, które uwiarygodniały moją osobę, że mogę z tych archiwaliów korzystać.

 

 

- Czy poza Starym Sączem natkną się Pan w Watykanie na Piwniczną?

 

- Owszem, powiem tak, że w Archiwum Watykańskim jest może nie o każdej, ale prawie każdej miejscowości z terenu ziem Polski na przestrzeni różnych wieków, również o Piwnicznej. Udało mi się odszukać informacje dotyczące procesu beatyfikacyjnego Kingi z XVII w. i dotrzeć do zeznań jednego z mieszkańców Kokuszki, który bardzo skrupulatnie opisywał kult św. Kingi w południowej części Sądecczyzny czyli od Starego Sącza po Piwniczną i Muszynę.

 

 

- Są to informacje stricte kościelne czy są też  zapiski świeckie?

 

- Oczywiście w Tajnym Archiwum Watykańskim dominują w dokumentacji relacje typowo kościelne, ale są tam też materiały gromadzone przez osoby świeckie, są dokumenty dotyczące wielkiej polityki zagranicznej królów polskich, czy też osób świeckich, polityki wewnętrznej w państwie, relacje nuncjuszy o sytuacji wewnętrznej w Polsce, czasami są to materiały donoszące o najnowszej historii poszczególnych miejscowości przysyłane do Stolicy Apostolskiej przy różnych okazjach.  Większość nauk humanistycznych bez problemu jest w stanie przyporządkować się do poszczególnego rodzaju dokumentacji.

 

 

- Czy w sprawozdaniach nuncjuszy jest dokładność, rzetelność i wiarygodność?

 

- Niektórzy nuncjusze bardzo szczegółowo opisywali poszczególne wydarzenia polityczne w naszym kraju. Mówię tutaj o relacjach spisywanych do końca I wojny światowej, one są jawne, więc z nich można było korzystać.

 

 

- A co jest pana „konikiem” w sensie badawczym, czy jest taki temat w historii albo epoka, która Pana szczególnie interesuje?

 

- Przełom czasów średniowiecznych i nowożytnych czyli końcówka XV w. początek XVI w. To jest bardzo mało przebadany okres w ogóle, nie tylko pod kątem osadnictwa, ale w ogóle w historiografii. Jest to ogromne pole do badań nie tylko dla mnie, ale dla wielu mi podobnych osób.

 

 

- Czy ma Pan na myśli badania naukowe  na obszarze Polski południowej, czy badania prowadzone w skali całego kraju?

 

- Pracując dla Fundacji Jana Pawła, zbieram materiały z całej Rzeczypospolitej łącznie z Wielkim Księstwem Litewskim, ze Żmudzią, z Podolem, Rusią, dzisiejszą Białorusią  to jest cały przeogromny obszar. Dla jednego pontyfikatu, przy którym teraz pracuję, jest to ponad 3 tys. dokumentów, raptem z 13 lat. Te dokumenty trzeba z tej olbrzymiej kilometrowej spuścizny - jak wspomniałem na początku - wyłowić i przygotować do edycji tak, by udostępnić wszystkim.

 

 

- Wyszukane przez Pana dokumenty podlegają ocenie odpowiedniej instytucji, radzie, która może dopuścić to do publikacji, czy to jest już Pana ocena?

 

- Nie. Te zespoły, które są już tajne po odnalezieniu takich dokumentów, które mnie interesują, trzeba wydrukować i wysłać do Świętej Penitencjarii do akceptacji przez kardynała wielkiego penitencjarza.  Stolica Apostolska musi ocenić, które z nich można opublikować, a które nie. Musi to być wszystko na piśmie, wypełnia się specjalne formularze na papierze czerpanym, obostrzone stosownymi karami kościelnymi, że nie wolno się na niektóre tematy wypowiadać. Oczywiście w sposób ogólny mogę coś powiedzieć, ale w szczegółach nie.

 

 

Dziękuję bardzo za niezwykle ciekawe informacje!

 


Odwiedzin :