PIWNICZAŃSKIE BARIERY
Czy Piwniczna Zdrój jest przyjazna osobom schorowanym, starszym i niepełnosprawnym? Jako miejscowość uzdrowiskowa z licznymi domami wczasowymi oczekującymi na każdego letnika, powinna oczywiście taka być. Niestety, z przykrością muszę stwierdzić, że rzeczywistość jest całkiem inna. Osobom sprawnym żadne bariery nie stoją na drodze dlatego trudno im zrozumieć czym dla kogoś kto nie może chodzić i zmuszony jest do przemieszczania się na wózku inwalidzkim, albo chodzi z dużą trudnością, często odczuwając przy tym ból, znaczy samodzielne poruszanie się oraz doświadczenie satysfakcji, że bez niczyjej pomocy może dotrzeć do miejsca, które chce zwiedzić, coś załatwić czy chociażby odwiedzić krewnych i znajomych mieszkających w dalszej odległości.
W okresie wiosenno-letnim staram się jak najwięcej korzystać z dobrodziejstw wózka elektrycznego, którego stan techniczny i funkcjonalność połączona z wszelkim bezpieczeństwem umożliwia mi pokonywanie naprawdę odległych tras. Jednak nawet dla niego są przeszkody nie do przezwyciężenia. Robię sobie taki mały rekonesans, gdzie mogę dojechać i już przed domem mam problem z wjazdem na nowy chodnik, który powinien być już tak wykonany żeby spełniał wszelkie wymogi. Przed sklepem HIT POL na moim osiedlu muszę dobrze manewrować po zniszczonych, wyrwanych płytach, tworzącymi się kałużami deszczu i błota, by nie uszkodzić kół, czy nie ugrzęznąć tak, żebym zmuszona była prosić o pomoc. Kiedy już uda mi się wjechać do sklepu to wstydzę się za pozostawione po sobie ślady mokrych opon i przepraszam za coś, co nie jest z mojej winy. W podobnym stanie jest chodnik w Łomnicy, a wjazd do piwniczańskiego rynku – centrum życia każdego miasta – okazuje się już barierą nie do pokonania bez przysługi drugiej osoby. Brak zjazdów z wysokich chodników i szerokie odpływy na deszczówkę blokują nie tylko koła, ale przede wszystkim ruch uliczny podczas pokonywania tych trudności. I znowu skrępowanie, szukanie wyjścia z niezręcznej sytuacji, jak sobie poradzić, kogo poprosić o pomoc i zastanawianie się czy w ogóle mam prawo wjazdu do rynku jako niepełnosprawna?
Mogłabym mnożyć przykłady, opisując to co jest znane ludziom odpowiedzialnym za likwidację tych barier. W moich licznych rozmowach z nimi od lat słyszę, że problem jest ważny i pilny do rozwiązania, widzę zrozumienie – może współczucie – i to wszystko, a czas płynie.
Pragnę zaznaczyć, że nie wypowiadam się tylko we własnym imieniu, ale w imieniu wszystkich mających jakikolwiek problem z poruszaniem się, a więc ludzi starszych, mających ograniczoną sprawność ruchową, matek z wózkami i tak ja niepełnosprawnych, których nie brakuje w Piwnicznej – Zdroju oraz tych, których powinno się zapraszać do odwiedzenia naszej atrakcyjnej w przepiękne krajobrazy miejscowości.
Komentarz. Nie tylko w pełni podzielam rozgoryczenie mojej koleżanki redakcyjnej, ale i sam z goryczą myślę o tym, że przypowieść o Dobrym Samarytaninie płynie mimo nas jak obojętny Poprad. Jak długo jeszcze?
I jeszcze myślę czasem, że łatwiej mają ci, którym tylko wolę odjęło.
Witold Kaliński